wtorek, 23 lipca 2013

Rozdz. III "Historia Dziewczynek"

-Od dziecka mieszkałyśmy z rodzicami, ja, Karolinka i Emilka...
-Kto to Emilka?-przerwałam.
-Emilia to moja.. nasza starsza siostra... Kontynuując... Mieszkałyśmy z rodzicami we trzy: ja, Emilka i Karolka... Któregoś z bardzo pochmurnych dni nasz tata wybrał się na nocną zmianę do pracy, do portu... Zawsze tak wypływał co 3 dni... Następnego ranka kiedy wstałyśmy jego jeszcze nie było, chociaż zawsze, gdy wracał po nocnej zmianie już na nas czekał, gdy wstawałyśmy... Byłyśmy bardzo zdziwione, bowiem każdego dnia rano stał w kuchni i witał nas promiennym uśmiechem... Weszłyśmy do kuchni, była tam tylko mama... Siedziała przy stole. Widniały na nim niezliczone ilości zużytych chusteczek... płakała... Kiedy podeszłyśmy bliżej zobaczyłyśmy także leżący na stole telefon... odwrócony ekranem do dołu, jakby miał już nigdy nie dzwonić... Spojrzałam mamie w oczy... Były puste, jakby nas nie widziała... Emilia delikatnie poprosiła nas żebyśmy wyszły, sama zaczęła rozmawiać z mamą...
Nie wiedziałyśmy o co chodzi... Po naszym wyjściu z kuchni słychać było tylko cichy głos Emilii i szlochania mamy. Gdy minęło kilkadziesiąt minut Emilia wyszła z kuchni ze szklistymi oczami, ale i szczególnym spokojem... Gdy zbliżyła się do nas Karolka zapytała "Co się stało Emi?" Siostra nic na to nie powiedziała tylko przytuliła nas mocno... W końcu gdy nas puściła powiedziała cicho: "Aniu, Karolinko tatusia nie ma już z nami...",na co Karolcia odpowiedziała jej z uśmiechem, że tatuś jest w pracy, wróci do nas, nie wiedziała co się stało...  następnie pobiegła wesołymi podskokami do ogrodu... Wtedy, gdy już poszła spojrzałam na Emilię i spytałam "co teraz?" Nie dostałam żadnej odpowiedzi tylko ciepły uścisk, płakałyśmy...
Kilka dni potem sytuacja się zmieniła... Schodząc po wybudzeniu się na parter, znalazłam leżącą na blacie w kuchni mamę... Krzyknęłam, byłam przerażona... Emilia przybiegła szybko... Kazała mi natychmiast wyjść, ale ja z ciekawości zajrzałam jeszcze przez drzwi do kuchni... Emilia podniosła mamę... Mama miała porozcinane ręce, wcześniej nie widziałam krwi. Teraz i Emilia była cała w niej umazana, cały stół także już w niej tonął... Mama... nie żyła... Emilia prędko zadzwoniła po karetkę... Zaraz po przybyciu pogotowia przyjechała także policja... Przez cały dzień w naszym domu panowało ogromne zamieszanie i wielki smutek, a ja byłam zupełnie nie przytomna... Karolinka nie rozumiała co się dzieje... Potem, kolejnego dnia, gdy było już nieco spokojniej przyjechał pewien nie znany mi dotąd samochód. Pewna kobieta rozmawiała z Emilką. Następnie siostra weszła do nas i oznajmiła nam spokojnie że musimy się przenieść ... Naszymi opiekunami zastępczymi zostali wujkowie... Było nam tam dobrze, spokojnie, pomału zapominałyśmy o całej tragedii. Wszystko było wręcz fantastycznie do puki ciocia nie wyprowadziła się... Załamany wujek zaczął się wściekać, bił nas, zamykał w ciemnej piwnicy... Tylko Emilię czasami wypuszczał... Wtedy tak strasznie krzyczała... Później wracała do nas w podartych ubraniach, pokaleczona i posiniaczona... Z czasem jak zdarzały się te sytuacje przestała się odzywać... Cierpiała... Cierpiała tak bardzo że pewnego dnia już do nas nie wróciła... Po kilku dniach kiedy nikt do nas nie zaglądał przyjechała policja... Policja, a potem liczne karetki, wypuścili nas...Po kilku miesiącach zobaczyłyśmy zwykły świat. Gdy wyszłyśmy kątem oka zauważyłam leżącą na sofie całą zakrwawioną Emilię i wiszącego na żyrandolu wuja... Następne tygodnie spędziłyśmy z Karolką w szpitalu... Potem jeszcze kilka w placówce opiekuńczej, ponieważ szukali dla nas rodziny, kogoś kto się nami zajmie... Nie znaleźli... Przez kolejne dni szukali ośrodka dla nas w którym zamieszkamy... Chcieli żeby to było daleko od naszego dawnego miejsca zamieszkania więc wybrali ten dom... Ten w którym właśnie jesteśmy... To chyba cała historia...
Po tych słowach Ani zapadła głucha głęboka cisza... Przerywana tylko od czasu do czasu krzykami i śmiechami Karolinki.... Wtem wstałam z ławeczki i podeszłam do Ani. Ta także wstała. Przytuliłam mocno dziewczynę, by chociaż trochę dodać jej sił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz