Wróciła nasza wychowawczyni, Pani Ula. Nawet nie zauważyłyśmy kiedy wyjechała. Kobieta zaraz wysiadła z samochodu i wyjęła mnóstwo toreb z zakupami. Podbiegłyśmy do niej szybko i pomogłyśmy przenosić ciężkie siatki, następnie rozpakowałyśmy je i pochowałyśmy wszystko do szafek i lodówki.
-Dziewczynki-powiedziała pani Ula-idźcie jeszcze na chwilkę do samochodu. Kupiłam wam trochę nowych książek do czytania w domu oraz te które będą wam potrzebne do nauki w szkole. Mogłybyście je przynieść?
-Tak, oczywiście-odrzekłam, a dziewczyny pokiwały głowami.
Ruszyłyśmy w stronę czerwonego vana pani Uli. Otworzyłyśmy bagażnik i wyjęłyśmy pakunki z książkami. Następnie ruszyłyśmy z nimi w kierunku domu. Postawiłyśmy wszystko obok stolika w naszym pokoju i zaczęłyśmy rozpakowywać. Poukładałyśmy wszystko na pułkach, aby zapanowały porządek i harmonia. Następnie wróciłyśmy do kuchni gdzie dalej była nasza wychowawczyni.
-Już?-spytała.
Wszystkie trzy pokiwałyśmy głowami.
-Już? Ojej!-uśmiechnęła się- Skoro zrobiłyście to tak szybko należy wam się nagroda. Zabieram was do parku, co wy na to?
-Taaaaak!-rozległy się gwałtowne krzyki.
-W takim razie zapraszam was moje drogie dziewczynki do samochodu-uśmiechała się przez cały czas.
Do samochodu ruszyłyśmy biegiem, byłyśmy pełne entuzjazmu. Do parku dojechałyśmy pół godziny później.
Plac przy którym wysiadłyśmy był ogromny. Rosło tu wiele różnych drzew i krzewów. Wszędzie rosły także różnokolorowe kwiaty. To od nich unosił się tak piękny zapach. W kilku miejscach stały także drewniane ławki. W środku parku natomiast znajdowała się wielka fontanna przy której można było usiąść i ochłodzić się. Powoli spacerując zauważyłyśmy staw i łowiących przy nim wędkarzy. Co kilka chwil mijały nasz rozbawione dzieci. Ludzie byli różnie ubrani, jedni mieli garnitury, inni sukienki, a jeszcze inni koszulki na ramiączkach i krótkie spodenki.. Rozglądałyśmy się uważnie, gdy nagle pełna radości Karolinka zapytała:
-Mogę iść na plac zabaw?
-Ależ oczywiście, ale za najdłużej godzinkę masz się pokazać dobrze?
-Dobrze-odpowiedziała dziewczynka z uśmiechem i pobiegła w stronę wyznaczonego dla potrzeb dzieci miejsca.
-Karolinko!-krzyknęła za nią wychowawczyni, a dziewczynka się odwróciła powiedziała-Będę przy fontannie.
-Dobrze!-krzyknęła mała i zniknęła nam z oczu.
-Wy także możecie lecieć dziewczynki. Możecie robić co zechcecie, ale pamiętajcie że za 2 godziny wracamy. A! Proszę-wyjęła trochę monet i wsypała mi w dłoń- kupcie sobie coś do jedzenia-uśmiechnęła się i uściskała nas. Następnie udała się w stronę fontanny, a ja i Ania rozglądając się stałyśmy w jednym miejscu.
-O, spójrz!-rzekła Ania wskazując na coś palcem.
Odwróciłam się w tamtym kierunku. To co ujrzałam było dla mnie zaskoczeniem. W cieniu jednego z dębów stał stół do gry w szachy.
-Zagramy?-spytała Ania.
-No jasne!-odparłam z uśmiechem i ruszyłyśmy dość szybkim krokiem w kierunku planszy szachowej.
Już za chwilę zajęłyśmy miejsca i zaczęłyśmy rozgrywkę. Partia toczyła się półtorej godziny i zakończyła remisem.
-Brawo kochana- roześmiana pogratulowałam Ani- Jeszcze nie miałam tak dobrego przeciwnika.
-Ja także-uśmiechała się Ania- Także gratuluję.
Posprzątałyśmy planszę i ruszyłyśmy w stronę fontanny. Po drodze kupiłyśmy sobie hot dogi i rozmawiałyśmy żywo o szachach i o tym czym, poza szachami się pasjonujemy. Okazało się że Ania lubi tak samo jak ja czytać. Powiedziała mi także że lubi malować. Ja zwierzyłam się jej z tego że moją prawdziwą pasją jest także pisanie. Widząc naszą wychowawczynię pomachałyśmy jej radośnie i usiadłyśmy obok niej.
-Witajcie dziewczynki. I jak spędziłyście ten czas?
- Grałyśmy w szachy i rozmawiałyśmy.
-Trochę lepiej się poznałyśmy-uśmiechnęła się do mnie Ania.
-Widzę więc, że nie nudziłyście się-powiedziała także z uśmiechem pani Ula.
Nagle usłyszałyśmy że ktoś biegnie w naszą stronę. Spojrzałyśmy w stronę z której dobiegał dźwięk. To Karolinka zmierzała do nas szybkim tempem.
-Już jestem-powiedziała przystając.
-Karolinko nie musiałaś tak biec, bez ciebie nie ruszyłybyśmy się stąd nigdy-pani Ula otworzyła torebkę i wyjęła soki- Po jednym dla każdej- uśmiechnęła się i podała nam napoje.
Wypiłyśmy je dość szybko, bo byłyśmy bardzo spragnione.
-Dobrze, zatem ruszamy do domu-powiedziała wychowawczyni.
Wszystkie zgodnym tempem ruszyłyśmy w stronę samochodu. Nie mogąc dalej zadziwić się dzisiejszemu dniu rozmawiałyśmy przez cały czas. Po chwili ruszyłyśmy już samochodem w kierunku naszego miejsca zamieszkania. Podczas tej dość długiej podróży Karolinka usnęła ze zmęczenia. Na szczęście, gdy zajechałyśmy na miejsce obudziła się i nie musiałyśmy zanosić jej do łóżka. Wysiadłyśmy i na chwilkę przystanęłyśmy przy samochodzie.
-Dziewczynki, jest godzina za piętnaście dwudziesta pierwsza. Do dwudziestej pierwszej macie trochę czasu. Prosiłabym żebyście się wykąpały i umyły zęby. O godzinie dziewiątej proszę żebyście położyły się spać, dobrze?
Zmęczone pokiwałyśmy tylko głowami i ruszyłyśmy przed siebie. Karolinka była pierwszą, której pozwoliłyśmy spełnić przed senny obowiązek. Ja i Ania chwilę rozmawiałyśmy, jednak nie była to tak fascynująca konwersacja jak w parku. Teraz byłyśmy już tak zmęczone, że nie potrafiłyśmy budować tak składnych i interesujących zdań jak w południe.Następnie do łazienki weszła Ania, a ja czekałam na swoją kolej. Zajęło jej to dłużej niż najmłodszej Karolince... Miałam wrażenie że czas dłuży się nieubłaganie... Mijały kolejne sekundy a moje powieki były coraz cięższe. Karolinka już smacznie spała, a ja robiłam wszystko aby tak się nie stało i ze mną.
W końcu po długich 15 minutach otworzyły się drzwi łazienki. Wstałam szybko i poszłam załatwiać swoje sprawy. Strumień wody z prysznica jakby zmywał ze mnie wszystko... Mogłam zatem poddać się spokojniej kontemplacji nad dzisiejszym dniem..
"Było fajnie-rozważałam- Aczkolwiek Ania była taka smutna.. Te dziewczyny tak wiele przeszły... To straszne.." Myślałam przez długi czas, jednak zaraz po zakończeniu odświeżającej kąpieli poszłam do swojego łóżka i zasnęłam jak zabita.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz