czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdz. VII "Szkoła"

-Dzień dobry!- wpadła do kuchni Karolinka.
-Dzień dobry kochaniutka-przywitała ją z uśmiechem pani Ula.
-Witaj siostrzyczko-Ania przytuliła siostrę.
- Jak się spało?-spytałam a Karolka i mnie uścisnęła.
-Dobrze, dobrze. Jestem przeszczęśliwa.
-Dobry sen przed pierwszym dniem szkoły to najlepszy wybór-powiedziała Ania.
-Dobrze dziewczynki, a teraz jedzcie-wychowawczyni naszego domu podała nam talerz pełen naleśników.
Zjadłyśmy dość szybko i ruszyłyśmy na piętro do swoich pokoi aby założyć po raz pierwszy swoje nowe mundurki. W naszej szkole obowiązywały granatowe spódnice w kratę i taki sam krawat, białe bluzki, które na rozpoczęcie roku szkolnego przybierały postać odświętnych koszul oraz granatowe marynarki z herbem szkoły. Miałyśmy także getry w granatowym kolorze które należało zakładać w chłodniejsze dni. Gdy skończyłyśmy się przebierać wyszłyśmy z zapakowanymi już tornistrami na korytarz. Byłyśmy dumne i szczęśliwe. Wszystkie trzy ruszyłyśmy przed siebie w kierunku samochodów. Podróż niezmiernie nam się dłużyła, mimo to że szkoła mieściła się nieopodal odwiedzanego przez nas parku. Nagle samochód się zatrzymał i ujrzałyśmy ogromny budynek, to nasza szkoła. Wysiadłyśmy i udałyśmy się do wyznaczonych dla nas klas. Karolinka do sali klasy drugiej szkoły podstawowej, a ja i Ania do klasy pierwszej gimnazjum. Kiedy dowiedziałyśmy się że będziemy w jednej klasie byłyśmy niesamowicie szczęśliwe.
W naszej szkole od razu zaczynały się lekcje, trochę jak w Ameryce...
Ruszyłyśmy do wyznaczonej pracowni. Pierwsza lekcja to lekcja wychowawcza.
Nagle zaczęłam się trochę stresować, co jeśli coś nie wyjdzie?
Rozejrzałam się dookoła i wzięłam Anię pod rękę.
-Nie panikuj-uśmiechnęła się.
Otaczała nas gromada różnych ludzi. Różne były nie tylko wyglądy, kolory włosów czy karnacji, ale także rozmowy. Podeszłyśmy do odpowiedniej sali, uczniowie w większości byli już w środku. Część siedziała na stolikach i gadała głośno się śmiejąc. Jeden chłopak palił przy oknie papierosa, gdzieś na końcu klasy siedział chłopak ubrany w czarne ciuchy, taki typowy gotyk... Ławkę w rogu sali zajmował gruby chłopak który własnie jadł pączka, a już zdążył poplamić białą koszulę. Na początku sali w pierwszej ławce usiadła dziewczyna z blond włosami z aparatem na zębach i dość grubymi okularami. Wyglądała bardzo poważnie i mądrze. W całej otaczającej mnie społeczności dało się także zauważyć już założoną grupę dziewczyn, które rozglądając się dookoła chichotały.
Zajęłyśmy z Anią jedną z wolnych ławek. Niestety nie zdążyłyśmy już pogadać bo nagle wszedł do klasy chłopak i objaśnił:
-Luna idzie!
Następnie szybko siadł na miejsce.
Cała klasa nagle zaczęła się uspokajać, chłopak wygasił papierosa, a dziewczyny przestały chichotać.
Usiadłam wyprostowana i oczekiwałam dalszego przebiegu wydarzeń.
Do sali weszła wysoka, chuda kobieta.
-Dzień dobry, Nazywam się Joanna Małecka, jestem waszą wychowawczynią i będę was uczyć języka polskiego-kobieta zapisała swoje imię na tablicy.
Chyba już wiedziałam dlaczego kobieta dostała przydomek Luna.. Była strasznie blada, biała jak księżyc...
Kobieta zaczęła nam opowiadać o szkole, o naszym nowym planie lekcji, obowiązkowych opłatach, naszych prawach i obowiązkach, tradycyjna pierwsza lekcja...
Nagle zabrzmiał upragniony dzwonek...
Wzięłyśmy swoje torby i ruszyłyśmy w kierunku drzwi wychodzących na korytarz.
-Do widzenia pani profesor-powiedziałyśmy wychodząc.
Chyba zrobiłyśmy to jako jedyne bo kobieta była strasznie zdziwiona.
Znów szłyśmy z Anią pod rękę.
-Następna lekcja to chemia, sala nr 24...-rzekła Ania
-Nie lubię chemii-powiedziałam. Tyle skomplikowanych równań...
-Nie bój się, wcześniej miałam 5 z chemii jak chcesz to ci pomogę-uśmiechnęła się Ania.
Przez chwilę gadałyśmy. W pewnym momencie podszedł do nas chłopak...
Chłopak z naszej klasy. Ten który godzinę temu palił w oknie papierosa.
-Cześć dziewczyny-powiedział tonem który od razu dla mnie był tonem zadufanego w sobie buraka, jednak dla większości był to ton podrywacza i piłkarza...
Nie pomyliłam się...
-Cześć- odezwała się Ania.
-Jestem Marcel, kapitan szkolnej drużyny piłki nożnej. Chyba jesteśmy w jednej klasie.
-Tak. Mam na imię Ania, a to Sandra.
-Piękne imię do pięknej dziewczyny-chłopak uśmiechnął się do Ani, a na mnie chyba nie zwracał najmniejszej uwagi.
-Dzięki.
Nagle zabrzmiał oczekiwany przeze mnie dzwonek.
"NARESZCIE!"-krzyknęłam w myślach.
Pociągnęłam Anię do sali.
-Ewidentnie cię podrywa-szepnęłam.
-No co ty... Przecież to kapitan szkolnej drużyny-odpowiedziała.
Kolejne lekcje minęły dość szybko, jak to pierwszego dnia szkoły.
Jednak mimo to czułam się trochę zmęczona.
Wróciłyśmy do domu ok 16. Oczywiście czas przed posiłkiem jak i czas kolacji był pełen rozmów i opowiadań o tym jak minął pierwszy dzień szkoły. Najwięcej mówiła Karolina, dla niej był to zupełnie nowy rozdział, zupełnie nowa szkoła, a przecież to dopiero druga klasa.
Po jedzeniu siedziałam w oknie swojego pokoju. Tak na prawdę własny pokój dostałam 3 tyg po tym jak wprowadziły się nowe lokatorki. Pani Ula stwierdziła że tak będzie lepiej niż cisnąc się w jednym małym pomieszczeniu.
Miałam teraz własny kąt.
Uwielbiałam turkus i taki też kolor mają moje ściany. W rogu pokoju stoi moje łóżko. Obok szafka nocna i postawiona na niej lampa. Na środku pokoju jest duży mięciutki dywan w ciemniejszym od ścian odcieniu turkusu. Mam też swoje biurko, wygodne krzesło, regał z książkami, komodę, szafę i kozetkę na której to często siadam wyglądając przez okno.
Akurat rozpościerał się piękny widok, zachodziło słońce. Lada moment schowa się za bezkresami pagórków i wstanie jutro rano.
"Jak ten czas szybko mija"-pomyślałam.
Wpatrywałam się jeszcze przez chwilę w zapierający dech w piersiach widok.
Czułam się tu bardzo wyjątkowo.
Gdy zaszło słońce zapaliłam światło i nasunęłam zasłony na duże okno.
"Na dziś już dosyć emocji"-ruszyłam w kierunku łazienki by oddać się kojącej mocy deszczowego strumienia z pod prysznica.

1 komentarz:

  1. super opowiadanie. pierwszy raz natknęłam się na blogowe opowiadanie, w którym jest napisane o Jezusie i jego miłości i jest to dla mnie strzał w dziesiątkę, naprawdę:). Na początku myślałam, że to nudna historia, ale się myliłam. Lubię czytać opowiadania o przyjaźniach. Dla mnie 10/10

    OdpowiedzUsuń